OD DZISIAJ ZMIENIAJĄ SIĘ PRZEPISY DOTYCZĄCE SPŁAT KREDYTU HIPOTECZNEGO W WALUCIE OBCEJ

Komisja Nadzoru Finansowego nie próżnuje. Od dzisiaj obowiązuje nowe zalecenie KNF wobec banków, dzięki któremu kredytobiorcy mogą mieć trochę lżej.

- W związku z przyjęciem 17 grudnia 2008 r. przez Komisję Nadzoru Finansowego Rekomendacji S (II), od 1 lipca br. klienci, którzy zaciągnęli lub chcą zaciągnąć kredyt indeksowany walutą obcą, będą mieli możliwość (raz w trakcie trwania umowy) zmiany sposobu spłaty rat na spłatę bezpośrednio w danej walucie – czytamy w komunikacie KNF z 29 czerwca 2009 r.

Komisja wydała rekomendację, która ma choć trochę ułatwić życie osobom spłacającym kredyty hipoteczne, których po niedawnym szaleństwie mieszkaniowym jest teraz w Polsce cała masa. Większość z nich ma kredyty zaciągnięte we frankach – do niedawna takie oferty były bowiem w większości banków najbardziej opłacalne. Niestety, sytuacja gospodarcza zmieniła się diametralnie, kurs złotówki spadł, a wysokość rat urosła, co mocno uderzyło kredytobiorców po kieszeni. Jednocześnie z powodu kryzysu finansowego sytuacja banków również stała się niewesoła, więc zaczęły coraz więcej ściągać z klientów – m.in. zarabiały na ustalanych dowolnie spreadach, czyli różnicach pomiędzy ceną sprzedaży i zakupu waluty. Żeby spłacić ratę kredytu we frankach, trzeba było najpierw kupić je w banku, często po kursie znacznie wyższym, niż w kantorze. Dzięki Rekomendacji, teraz można już spłacać raty bezpośrednio w walucie, w której zaciągnęliśmy pożyczkę – czyli np. kupić franki w kantorze po korzystnym kursie, przynieść do banku i spłacić ratę kredytu. Skorzystanie z tej możliwości pozwala zaoszczędzić od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych miesięcznie.

Jednak wbrew pozorom, takie rozwiązanie nie wszystkim się opłaci. Żeby przejść na franki, w większości banków trzeba bowiem podpisać aneks do umowy, który nie jest za darmo – kosztuje od kilkudziesięciu do kilkuset złotych. W najgorszych przypadkach koszt aneksu jest liczony przez bank jako równowartość 0,75 proc. kwoty pozostałej do spłaty, co np. przy 200 tys. zł daje koszt 1,5 tys. zł – a więc korzyści stają są mizerne.




Źródło: biznes.onet.pl – 01.07.2009