BILANS ULGI REMONTOWEJ

Grubo ponad 120 mld zł włożyliśmy przez 13 lat w swoje domy i mieszkania. Wszystko dzięki uldze remontowej, z której ostatni raz mogliśmy korzystać w ub. r.


Podatkowa ulga remontowa była z nami od początku funkcjonowania ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT). Popularnością biła na głowę wszystkie inne.

W 1992 r., w pierwszym roku jej istnienia, odliczyliśmy sobie nieco ponad 0,5 mld zł wydatków remontowych. Aż do końca 1996 r., ulgę remontową odpisywaliśmy od dochodu. Dla większości podatników było to korzystne rozwiązanie - odpisywaliśmy całe kwoty wydane na remont. Oczywiście w ramach obowiązujących limitów ulgi. Były to limity jednoroczne. Co roku mieliśmy więc do dyspozycji pełne limity ulgi. Co roku przybywało blisko milion nowych osób korzystających z ulgi. W 1996 r. ich liczba przekroczyła 4,5 mln. Systematycznie i szybko rosła też kwota objęta odpisem. W 1996 r. przekroczyła 4 mld zł.

Od początku 1997 r. zmieniły się zasady korzystania z ulgi remontowej. Od tej pory odpisywaliśmy ją nie od dochodu, lecz od podatku. Nie odliczaliśmy już przy tym pełnych wydatków, lecz 19 proc. kwot wydanych na remont. Jednoroczne limity ulgi zastąpiono limitami trzyletnimi. Jeśli więc ktoś wykorzystał cały limit ulgi np. w pierwszym roku obowiązywania trzyletniego limitu, to w kolejnych dwóch latach nie mógł już odliczyć nowych wydatków na remont domu czy mieszkania. Dzięki kumulacji odliczeń w jednym roku można było z ulgą przeprowadzić za jednym zamachem nawet całkiem poważny remont. Ale limit ulgi można też było podzielić na trzy lata, tak żeby co roku coś sobie udoskonalać w domu czy mieszkaniu i odliczać to od podatku. Tu panowała pełna dowolność.

Zmiana zasad odliczania ulgi nie zniechęciła do niej podatników. Przeciwnie, zainteresowanie nią cały czas rosło. Dodatkowo podsycały je zapowiedzi likwidacji odpisu. Podatnicy chcieli się za wszelką cenę załapać na remont z ulgą. W efekcie w 2003 r. od podatku odpisaliśmy sobie w ramach ulgi remontowej ponad 3,3 mld zł. To 19 proc. kwoty, którą wydaliśmy na upiększenie i udoskonalenie naszych domów i mieszkań. Oznacza to, że ulga objęła w 2003 r. wydatki w wysokości przeszło 17 mld zł. To był rekordowy rok pod względem wysokości odliczeń. Z ulgi remontowej skorzystało wówczas prawie 8 mln osób. Pod tym względem zupełnie rekordowy był 2004 r. - odpis remontowy miało prawie 8,5 mln osób. Także w 2002 r. liczba "użytkowników ulgi" przekroczyła 8 mln.

Nie ma jeszcze danych za 2005 r. - bo ten rok dopiero rozliczamy z fiskusem. Ponieważ jednak z końcem zeszłego roku ulga remontowa została zlikwidowana, można przypuszczać, że w ostatnim roku życia tego odpisu podatnicy wykorzystywali go co najmniej tak samo chętnie jak w latach wcześniejszych.

W sumie w okresie od 1992 do 2004 r. w ramach ulgi remontowej włożyliśmy w swoje domy i mieszkania kwotę znacznie przekraczającą 120 mld zł. Jeśli do tego doliczymy co najmniej kilkanaście miliardów złotych z 2005 r. (szczegółowe dane na ten temat poznamy za kilka miesięcy), to kwota ulgowych wydatków podskoczy do blisko 140 mld zł. To bardzo dużo. Dość powiedzieć, że z podatku od dochodów osobistych (PIT) do kasy państwa wpłacamy co roku mniej więcej 30 mld zł.

Nic dziwnego, że fiskus z ulgą odetchnął, gdy likwidacja ulgi remontowej stała się faktem. Ma to jednak także ujemne strony. Ulga w pewnym sensie cywilizowała rynek materiałów i usług remontowych. Aby z niej skorzystać, trzeba było mieć dokumenty potwierdzające poniesienie wydatków, czyli faktury VAT (wcześniej także tzw. rachunki uproszczone). Osoby korzystające z ulgi nie kupowały więc materiałów budowlanych od firm działających w szarej strefie. Także za usługi ekip remontowych żądały faktur VAT. Dzięki temu do kasy państwa trafiały pieniądze z VAT zawartego w cenie robót remontowych. Jak będzie po likwidacji ulgi remontowej?

Na razie sytuację ratuje choć częściowo ustawa o zwrocie VAT na materiały budowlane. Ma ona zrekompensować podatnikom wzrost stawki VAT na materiały budowlane związany z naszym wejściem do Unii Europejskiej. Każdy, kto kupi materiały budowlane, które przed 1 maja 2004 r. objęte były 7-proc. stawką VAT, a teraz obłożone są stawką 22 proc., i ma na to fakturę, może się ubiegać w urzędzie skarbowym o zwrot VAT odpowiadający różnicy pomiędzy stawkami 22 i 7 proc.



Źródło: Gazeta Wyborcza z dn. 27.03.2006 r.